Zdju0119cie logo peu0142na

Mariusz Brunka, prawnik

W czwartek 14 lipca br. o godz. 12.00 przeprowadziłem wykład otwarty w Gminnym Ośrodku Kultury w Gostycynie na temat idei bezpłatnych porad prawnych, a także problematyki prawnej w działalności samorządowych ośrodków kultury. W mojej ocenie częste usytuowanie punktów nieodpłatnej pomocy prawnej w instytucjach typu GOK jest bardzo korzystne. 

Nie ma tu bariery dystansu, jaki w naturalny sposób wytwarza funkcjonowanie w urzędach. Wystarczy zatem zaciszny kąt i można realizować swoją funkcję pomocniczą. Z kolei zainteresowani nie mają poczucia "urzędowego traktowania", czy powodującego niepewność wzroku urzędników, którzy być może partycypowali już w załatwianiu ich indywidualnej sprawy. Częstokroć mamy bowiem do czynienia z sytuacjami, w których interesy korzystających z naszych porad pozostają w sprzeczności z interesami lokalnej administracji. W tym kontekście dom kultury czy biblioteka postrzegane są jako miejsca swoiście neutralne i bezpieczne, a zatem sprzyjające i naszej misji.

Muszę zauważyć, że goszczące nas instytucje również korzystają na naszej obecności. Co do zasady są one bowiem pozbawione w bieżącej działalności pomocy prawnej, więc skwapliwie starają się skorzystać z nadarzającej się okazji. Taki przebieg miało również i nasze lipcowe spotkanie, w trakcie którego obok wstępnego wywodu z mojej strony pojawiło się mnóstwo szczegółowych pytań, a po chwili wywiązała się również ciekawa dyskusja.

Instytucje kultury są bowiem specyficzną formą prowadzenia działalności kulturalnej, tradycyjnie traktowaną jako tzw. zakłady publiczne, w których realizowane są zadania z zakresu administracji świadczącej. W tym kontekście na przykład biblioteki zapewniają mieszkańcom usługi biblioteczne, muzea – zabezpieczają i udostępniają zbiory, domy kultury – organizują imprezy kulturalne i mobilizują lokalne środowisko artystyczne... Wszystkie te funkcje realizowane są przez wyspecjalizowaną instytucję (z natury administracyjną) i profesjonalny personel (z natury nie urzędniczy: bibliotekarzy, muzealników, animatorów kultury itp.) w relacji z niepodporządkowanymi im ani zawodowo ani administracyjnie osobami (czytelnikami, zwiedzającymi itp.). Tym samym na tle tych stosunków pojawia się ogromna ilość zdarzeń, które mają lub mogą mieć swoje skutki prawne i wymagają pogłębionej refleksji.

Wydaje się, iż na tym tle można wywieść kilka wniosków, zarówno w interesie pracowników takich instytucji, jak osób korzystających z ich usług.

Po pierwsze, wszystkie instytucje kultury zapewniają świadczenia publiczne, a zatem "nie robią łaski", ale wykonują przypisane im zadania. Stąd niedopuszczalna jest jakakolwiek dyskryminacja w dostępie do tego rodzaju usług, wymóg profesjonalizmu w ich świadczeniu i co do zasady powszechność w dostępie...

Po drugie, działalność kulturalna to nie jest działalność gospodarcza w rozumieniu prawa. I chociaż dopuszczalne jest wprowadzanie odpłatności za niektóre usługi (np. biletowanie koncertu), to nigdy w celu osiągnięcia zysku. Jeśli się jednak zysk pojawi, to co do zasady powinien być z kolei wydatkowany na cele statutowe danej jednostki. Oczywiście w niektórych przypadkach ustawodawca wprost zabrania pobierania opłat, np. ustawa o bibliotekach co do zasady traktuje wypożyczanie materiałów bibliotecznych jako wolne od takich opłat.

Po trzecie, na organach instytucji kultury (np. dyrektorze) i jej pracownikach ciąży obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa w zakresie korzystania ze świadczonych usług. W tym celu dysponują tzw. władztwem zakładowym na ternie danej instytucji, któremu podlegają wszyscy przebywający tam, a wobec których dopuszczalne jest kierowanie ważących nakazów i zakazów. Trzeba jednak pamiętać, że ewentualne pozbawienie konkretnej osoby usługi (np. odmowa wypożyczenia książki przez bibliotekę, odmowa wpuszczenia na koncert) musi pochodzić od uprawnionego organu (np. dyrektora), przybrać formę decyzji pisemnej, mieć swoją podstawę prawną o randze ustawowej i zawierać możliwość odwołania do organu wyższego stopnia. Pod tym względem każdy zakład publiczny działa jak administracja!

Po czwarte, stosunki pomiędzy daną instytucją kultury i jej użytkownikami reguluje przede wszystkim stosowny regulamin (np. regulamin biblioteczny). Wydają go organy danej instytucji w oparciu o przepisy właściwej ustawy, z którą musi być on oczywiście zgodny. Akt ten powinien szczegółowo określać między innymi zakres usług, zasady ich świadczenia oraz prawa i obowiązki pracowników i użytkowników. Treść tego dokumentu ma fundamentalne znaczenie, dlatego zachęcam wszystkich do zapoznania się z regulaminem obowiązującym w danym zakładzie. Nie dotyczy to tylko instytucji kultury, ale również innych zakładów publicznych: szkół, szpitali, a nawet zakładów karnych! Jeśli więc pracownik muzeum żąda od nas korzystania z obuwia zastępczego w trakcie zwiedzania, to musi mieć na to umocowanie w ustalonym w zakładzie regulaminie.

Po piąte, w stosunkach z podmiotami zewnętrznymi każda instytucja kultury musi stosować regulacje określone w kodeksie postępowania administracyjnego. Dotyczy to zatem w szczególności zasad wszczęcia postępowania, jego prowadzenia, wymaganych terminów, zasad rozpoznawania i rozstrzygania sprawy, formy rozstrzygnięcia i zasad jego kontroli instancyjnej. W praktyce daje to nam prawo do kontroli zapadłych wobec nas rozstrzygnięć, żądania wyjaśnień, dostępu do informacji publicznej itd.

Po szóste, organizowanie działalności kulturalnej nie oznacza wyłącznie czynności w zakresie przygotowania i przeprowadzenia konkretnej imprezy-wydarzenia, ale realizację wszystkich związanych z daną formą wymogów dodatkowych, na przykład w zakresie zapewnienia ochrony, ubezpieczenia itp.

Po siódme, każda instytucja kultury dysponując osobowością prawną występuje w obrocie jako podmiot względnie samodzielny (np. zawiera umowy, dysponuje własnym majątkiem). Co do zasady odpowiada więc za skutki swojego działania lub zaniechania (np. nienależyte wykonanie umowy). Stąd w przypadku uznania, iż w wyniku czynności tej instytucji (jej pracowników) ponieśliśmy jakąkolwiek szkodę, mamy prawo żądać ewentualnego odszkodowania, a nawet pozywać taki podmiot przed sądem.

Wydaje się, iż zakładany wstępnie efekt edukacyjny opisanego wykładu został w Gostycynie w pełni zrealizowany. Edukacja prawna nie jest bowiem zastrzeżona wyłącznie dla sal wykładowych i szkolnych. Można ją prowadzić równie skutecznie pośród innych środowisk. Jeśli to zrobimy, znajdziemy autentyczne zainteresowanie i chęć wykorzystania zdobytej wiedzy w codziennej praktyce. A o to przecież nam chodzi!