Bardzo często w swojej praktyce zawodowej, jako profesjonalni pełnomocnicy, spotykamy się z problematyką szeroko rozumianego pojęcia kontaktów rodziców z dziećmi w przypadku kiedy relacja pomiędzy rodzicami ostatecznie się kończy, czy to rozwodem czy też rozstaniem w przypadku związków partnerskich. Wówczas najczęściej dziecko pozostaje z jednym rodzicem, a drugi po wyprowadzce jest swego rodzaju rodzicem „dochodzącym”.

Najlepszą sytuacją z punktu widzenia dziecka jest taka, w której rodzice rozstają się w zgodzie i samodzielnie, bez potrzeby ingerencji sądu, dogadują się w jaki sposób będą realizowały kontakty rodzica, który się wyprowadził z dzieckiem bądź z dziećmi. Czyli rodzice współpracują ze sobą i żadne nie powoduje w tym jakichkolwiek trudności. Jednak są to sytuacje dość rzadkie i dużo częściej regulowanie kontaktów to jedno z pól bitewnych pomiędzy rodzicami gdzie na samym środku stoi bezbronne, pozbawione ochrony dziecko. Tymczasem z samej definicji kontaktów wynika, że w podstawowym założeniu służą one dalszemu pielęgnowaniu fundamentalnej więzi, z jaką dziecko identyfikuje swoje poczucie bezpieczeństwa, a więc więzi wywodzącej się z relacji rodzicielskiej opartej na miłości rodzica. Więź ta powinna być pielęgnowana zawsze, a z dużo większą dbałością i zaangażowaniem w sytuacji rozpadu rodziny, w której dotychczas funkcjonowało dziecko. Ustawodawca na kontakty rodziców z dziećmi spojrzał właśnie w ten sposób i w tym względzie zrównał prawo do kontaktów, które bardzo łatwo jest sobie przypisywać kiedy uznajemy, że coś nam się należy, z obowiązkiem utrzymywania kontaktów jako zobowiązaniem podstawowym dla dobra dziecka.  Zamysł ten zapisany został wprost w art. 113 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego zgodnie z treścią, którego niezależnie od władzy rodzicielskiej rodzice jak i ich dziecko mają prawo jaki i obowiązek utrzymywania ze sobą kontaktów. Istotą omawianej instytucji jest prawna ochrona kontaktów jako formy i wyrazu bliskości istniejącej pomiędzy rodzicem a dzieckiem. Wypływa ona z więzi uczuciowej, której nie powinno się naruszać. Więź ta jest nie tylko koniecznym warunkiem prawidłowego rozwoju dziecka i stanowi zaspokojenie swoistego naturalnego instynktu, którego istnienia nie można odmówić żadnej ze stron tej relacji, ale jest również jednym z podstawowych czynników procesu wychowania dziecka oraz ukształtowania zdolności do jego późniejszych relacji w dorosłym życiu. Nie wolno nam nigdy jako rodzicom zapominać, że więź dziecka z rodzicami wpływa na relacje, jakie tworzy ono później już jako osoba dorosła. Rodzaj owej więzi wyznacza przyszły sposób nawiązywania oraz budowania stosunków międzyludzkich oraz szeroko pojętą socjalizację w społeczeństwie.

Ma to znaczenie, ponieważ normy prawa w tym przypadku stają w obronie prawidłowych mechanizmów, będących czymś naturalnym w rodzinie co również powinno mieć miejsce w przypadku jej rozpadu. Ponadto, co niezwykle istotne -brak kontaktu dziecka z jednym z rodziców może nie tylko stłumić w nim potrzebę bliskości z tym rodzicem, ale również istnieje duże prawdopodobieństwo, iż jako osoba dorosła powieli ono tak uformowaną relację wobec swoich własnych dzieci.

Mając powyższe na względzie, a zwłaszcza najlepiej pojmowane dobro dziecka, ustawodawca uznał kontakty bezpośrednie i pośrednie rodzica z dzieckiem jako prawo i obowiązek. Prawodawca jest świadom, że nie jest w stanie przymusić rodzica do miłości czy prawidłowego pielęgnowania więzi uczuciowej. Jednak pomimo niejednokrotnego braku sankcji oraz bezradności w wyegzekwowaniu naturalnych relacji, prawo, dzięki swym właściwościom regulacyjnym, dba o prawidłowy rozwój dziecka. I tak, choć nie jest ono w stanie przymusić do więzi emocjonalnej, zapewnić może kontakt dziecka z drugim rodzicem. Prawdą jest, iż wartością niezmienną jest autonomiczność rodziny. Ingerencja sądu staje się jednakże nieunikniona wobec coraz częstszego problemu rodzin niepełnych, a co się z tym wiąże – dzieci pozbawionych kontaktu z jednym z rodziców.

Człowiek jest zarówno podmiotem, jak i warunkiem istnienia społeczeństwa. Właśnie ta prawna przynależność jednostki do grupy sprawia, że państwo jest legitymowane do ingerencji w nawet najbardziej wewnętrzne stosunki swych obywateli. Mając dodatkowo na uwadze problem zarówno rodzin patologicznych i dysfunkcyjnych, jak i współczesnych, coraz częściej występujących, rodzin niepełnych, odgórne uregulowanie stosunków panujących w tych rodzinach staje się nieuniknione. Coraz częściej orzeczenie sądu, będące w rzeczywistości substytutem naturalnych relacji panujących w rodzinie, stanowi ostatnią gwarancję ochrony dobra dziecka, sąd zaś, orzekając o kontaktach, ma przed sobą niezwykle trudne zadanie, gdyż jego rozstrzygnięcie niejednokrotnie zaważy na całym przyszłym życiu dopiero kształtującego się małego człowieka.

Potrzeba, a także chęć utrzymania kontaktu z członkami rodziny, ale przede wszystkim z rodzicem, wynika z potrzeby bliskości, bez względu na to, czy więź taka już się wytworzyła, czy jeszcze nie.

Więc może drodzy rodzice, jako matka i prawnik zajmujący się również prawem rodzinnym i wielokrotnie patrzący na walkę, w której rodzice zapominają o swoim własnym dziecku, zwracam się do Was z prośbą: zanim trafimy na salę rozpraw żeby domagać się swoich praw, rozszarpywać sobie gardła i pokazywać kto ma większą siłę przebicia – dla dobra Waszego dziecka, które mamę i tatę kocha i potrzebuje tak samo – usiądziemy i postaramy się dogadać w ramach postępowania mediacyjnego albo innych pozasądowych sposobów rozwiązywania sporów, co pozwoli nam uniknąć potrzeby dyktowania nam przez Sąd co nam wolno, a czego nie w kontekście najlepiej pojmowanego dobra naszego dziecka.